W ramach cyklu Modernizations 1000HZ prezentuje wykonawców z różnych zakątków świata. Łączy ich rola pionierów wprowadzających lokalne kultury muzyczne do nowych regionalnych stylów, nowych instrumentów, brzmień i przestrzeni dźwiękowych. Tytuł "Modernizacje" można rozumieć dwojako. Seria dokumentuje „fascynującą zbrodnię”, czyli stopniowe wymazywanie lokalnych różnic, o czym pisał Theodor Adorno i inni uczeni. Z drugiej strony pokazuje, w jaki sposób artyści wykorzystują zupełnie nowe środki wyrazu, które zmieniły i rozwinęły lokalną tożsamość.
Podlaskie Dubiny to zespół, którego historia stała się doskonałym przykładem tego, co nazywamy tu „modernizacjami”. Lider zespołu Piotr Skiepko czerpał muzyczne inspiracje i doświadczenia już od najmłodszych lat - obserwując muzyków jako chłopiec, bawiąc się własnoręcznie wykonanymi elektrycznymi instrumentami muzycznymi, występując jako członek regionalnego zespołu folklorystycznego. To wszystko pozwoliło mu na początku lat 80. zainicjować projekt łączący muzykę elektroniczną z bigbit rockiem, a czasem - aranżacjami disco z lokalnymi piosenkami tematycznymi, melodiami i harmoniami. Zespół odniósł krótkotrwały, ale olśniewający sukces; muzycy zapełnili salę na swoich koncertach, nagrywali swoje kompozycje na kasety i wydawali je półoficjalnie.
Cóż, Dubiny wróciły! A w międzyczasie ich muzyka nabrała innego znaczenia: teraz jest również dobra do przypominania sobie, słuchania, zabawy i myślenia. Płyta jest współfinansowana przez województwo podlaskie. Nagrania zamieszczone na płycie Dubiny "Vianie Ruta", zostały nagrane i zrealizowane w Polskim Radiu Białystok, pomiędzy latami 1982 a 1988.
"Muzyka za stołem i na parkiecie to były dwa różne światy bez punktów stycznych. Za stołem śpiewało się miejscowe piosenki ludowe oraz tak lubiane przez pokolenie naszych rodziców melodyjne rosyjskie ballady. „Orkiestra” do tańca grała głównie polski big beat, z rzadka przeplatając repertuar domorosłymi tłumaczeniami Beatlesów" – tak przełom lat 70. i 80. na Podlasiu opisuje Mikołaj Wawrzeniuk. Na takim gruncie wyrosły Dubiny, których liderem przez całe ich istnienie był Piotr Skiepko. Fan bigbitu, domorosły muzyk, konstruktor i przede wszystkim pasjonat lokalnej tradycji, postanowił muzykę białoruską przenieść z powrotem na weselny parkiet. Rzewne, białoruskie i radzieckie piosenki oraz weselne przyśpiewki połączył z brzmieniem gitar i organów elektrycznych. Dubiny podejmowały decyzje, które również dzisiaj wydają się odważne: włączenie do utworów paracerkiewnych śpiewów Dymitra Tychoniuka, gitarzysty zespołu i późniejszego prawosławnego duchownego. Zespół był wręcz punkowy, jeśli brać pod uwagę podejście do technologii (Skiepko sam konstruował wzmacniacze, których używali) i muzyki (piosenki odzierał z większości ozdobników, nad ładność przekładał energię, grał krótko i w punkt), partie gitary potrafiły momentami przywoływać dalekie echa funku. A gdy trzeba było, potrafił zagrać rozdzierająco uczuciowo.
Dubiny występowały przede wszystkim na weselach i potańcówkach. Częścią ich rockowego w rodowodzie (gitara, bas bębny) składu był także akordeon – instrument, bez którego nie mogło się obejść żadne wesele. Grały melodie znane i lubiane; tradycyjne; o nieustalonym autorstwie lub covery radzieckich piosenek, ale często też wybierały piosenki podkreślające przywiązanie do lokalności. Potwierdza się to na „Wianie Ruta” – jedyny autorski tekst opiewa Hajnowszczyznę, małą ojczyznę muzyków.
Choć Dubiny wpisywały się we wcześniejsze o dwie dekady ruchy modernizacyjne – wówczas bigbitowi artyści również sięgali po folklor jako jedno ze swoich źródeł inspiracji – były zespołem przełomowym w lokalnym kontekście. Z tego (między innymi) wynikał ich sukces: przez dziesięć lat istnienia bezustannie grały na potańcówkach, weselach, przeglądach, imprezach studenckich; zagrały trzy z rzędu koncerty w Białostockiej Filharmonii, na które bilety były za każdym razem całkowicie wyprzedane; ich półlegalnie wydawane kasety sprzedawały się na pniu.
Przede wszystkim jednak ich muzyka wzmacniała białoruską tożsamość. Po trzydziestu latach od zawieszenia działalności Dubiny ciągle są zespołem formatywnym dla wielu podlaskich Białorusinów (...)
Ten kontekst jest chyba najważniejszy dla zrozumienia fenomenu Dubin i ich jednoczesnego przemilczenia. Podkreślający swoją białoruskość zespół – choć zapowiadał największą rewolucję w polskiej muzyce rozrywkowej – nie mógł mieć miejsca w opowieści o monoetnicznej, powojennej Polsce. Przyczyniając się do odbudowania lokalnej tożsamości, muzycy zamknęli sobie drogę do ogólnokrajowej rozpoznawalności. Przemilczenie historii Dubin zaciemnia obraz powstania disco polo. Podlasie to jeden z mateczników tego gatunku (...) W muzyce zespołu Piotra Skiepki pojawiają się wszystkie najważniejsze elementy „muzyki chodnikowej”. Od czerpania z muzyki ludowej i weselnej, rosyjskojęzycznych ballad, przez opiewanie małej ojczyzny, pochwałę lokalności i istnienie w nieoficjalnym obiegu kultury, po symboliczne rozpoczęcie rewolucji wprowadzającej organy elektryczne do muzyki wiejskiej (bez czego – jak pisze Monika Borys w książce „Polski bajer” – disco polo by nie powstało). (...) Oczywiście Dubiny nie grały disco polo – są kilka kroków za tym gatunkiem, przywiązane do bigbitu, a nie new romantic i electropopu (...)
Gdy przyszła nowa, kapitalistyczna rzeczywistość, Dubiny przestały istnieć, Skiepko kilka lat spędził na emigracji. Po powrocie zajął się animacją białoruskiej kultury i muzyki, założył zespół folklorystyczny Narewczanki (którym kieruje do dziś)."
(Michał D. Wieczorek, Czas Kultury)